Powrótdo góry

 

To nie tak miało być. Kiedy w październiku świętowaliśmy 90-te urodziny śp. Doktora Eryka, wielu z nas widziało oczyma wyobraźni kolejne jubileusze.

Przecież kto jak kto, ale dr Kwapuliński w Rybniku był zawsze,  to i zawsze być powinien! Bez Niego nie potrafiliśmy sobie wyobrazić grona rybnickich  internistów. Mieliśmy szczęście i zaszczyt  uczyć się od Niego interny – królowej  medycyny – czy to na stażach podyplomowych, czy podczas specjalizacji, czy też w codziennej pracy. Nie sposób zliczyć, ilu specjalistów zawdzięcza  Mu nie tylko przekazaną wiedzę, ale przede wszystkim osobisty przykład podejścia do pacjenta i do kolegów lekarzy. Zapewne wielu, biorąc pod uwagę, że ordynaturę na jednym z rybnickich oddziałów chorób wewnętrznych objął w roku 1966.

A potem, po przejściu na emeryturę Pan Doktor wcale nie zaprzestał pracy zawodowej – stanowiła niemal do ostatnich dni sens Jego życia. Podjął się trudnej pracy konsultanta w dziedzinie chorób wewnętrznych dla wszystkich oddziałów szpitalnych, a zawsze była to merytoryczna konsultacja i mądre  zalecenia. Wszyscy, a szczególnie „zabiegowcy” bardzo sobie to cenili.  Znaczną część swojego życia zawodowego w ostatnich latach Pan Doktor poświęcił tym najsłabszym, wymagającym ciągłej i troskliwej opieki – pacjentom Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego. Choć oni sami w większości nie potrafiliby Mu okazać wdzięczności, to my w ich imieniu składamy  Mu podziękowanie.                                                                                                                          

A te rzesze pacjentek leczonych w oddziale interny żeńskiej, którą przez lata zarządzał? Kiedy były zabierane z domu do szpitala przez pogotowie, miały jedno życzenie : na oddział do dr Kwapulińskiego mnie zawieźcie. One i ich bliscy też na pewno będą o Nim pamiętać.

Jego śmierć zakończyła to wszystko. Już nigdy nie porozmawiamy, nie zażartujemy, nie usłyszymy: ”wiysz dziołcha, to jest tak a tak”, a często tak do nas młodszych lekarek się zwracał, i to było takie piękne. Choć czasem na pozór szorstki, zawsze był człowiekiem ogromnego, dobrego serca.

Wraz z odejściem Pana Doktora skończyła się pewna epoka rybnickiej interny.  My będziemy o Nim pamiętać i wspominać z wdzięcznością to wszystko czego dzięki Niemu  doświadczyliśmy.                                                                                                            

A Ty nasz kochany Doktorze odpoczywaj w pokoju, na który zapracowałeś jak mało kto. Tam w tym lepszym świecie, gdzie już nic nie boli, nie ma zmartwień, gdzie spotkałeś już pewnie Twoją żonę za którą tęskniłeś.

Mamy nadzieję, że  kiedyś się tam spotkamy i będziemy wspominać rybnickie czasy. Żegnaj Doktorze!

Wanda Wenglarzy-Kowalczyk, Urszula Zimoń

Słuchaj rozmów w formie podcastu

ProMedico - Słuchaj rozmów w formie podcastu