02 maja 2025
Będzie to tekst poważny – śmiertelnie poważny, jak poważna i tragiczna może być tylko bezsensowna śmierć spowodowana nie wiedzieć jakim demonem – złości? frustracji? choroby? w końcu czegokolwiek? Niemniej bez względu na przyczynę, skutki działania tegoż demona zwykle bywają tyleż ostateczne, co nieodwracalne.
Kiedy jednak zastanowimy się nad naszym normalnym biologicznym życiem i jego istotą stwierdzimy, że nie sprowadza się ono tylko do mniej lub bardziej skomplikowanych procesów chemicznych zawiadywanych, poprzez w praktyce nieskończoną w swoich możliwościach funkcje genów. Bowiem te reakcje bywają uzależnione od przekazywanych nam informacji, również z zewnątrz, którymi jesteśmy bombardowani, nierzadko lawinowo jak i w sposób niekontrolowany.
I to te informacje, często manipulowane, stają się katalizatorem (katalizatorami) działania – czyjego? – naszego czy demona pobudzanego tak często informacyjną mową nienawiści. A wiemy przecież doskonale, że raz przedostająca się do publicznej wiadomości informacja (także ta nieprawdziwa, ale wzbudzająca sensację) krąży praktycznie w wirtualnej rzeczywistości stale, bez względu na skutki, także czynienie zła i cierpienie. I to ta właśnie informacja, będąca często nieprawdziwą, ale powtarzana wielokrotnie (w wolnym tłumaczeniu wypowiedzi: … Kłamstwo powtarzane 1000-krotnie staje się prawdą) zaczyna żyć swoim własnym życiem, przez to stając się uprawdopodobnioną, a w końcu najprawdziwszą prawdą.
Z historii wiemy doskonale czyje to stwierdzenie. A przecież jeszcze nie tak dawno słyszeliśmy z ust, również ministra, że …ten pan już nikogo nie zabije… W tym przypadku chodziło o lekarza wykonującego swój zawód. Ileż to razy w końcu słyszeliśmy o mordercach ginekologach. To właśnie demon nienawiści kazał więzić pełniącą dyżur lekarkę w szpitalu, pozbawiając ją możliwości ratowania zdrowia i życia powierzonych jej opiece pacjentek. Ten sam zresztą, który złośliwie trapi ludzi i pozwala na eskalację przemocy i nienawiści w stosunku do „innych”. Czy ponownie musimy zacząć bać się Smętka?
Ileż to razy nierzetelnie potwierdzone informacje o błędach medycznych pojawiają się w medialnym świecie na bieżąco. Tutaj też nie można przejść do porządku dziennego nad hejtem wylewanym na ratowników medycznych i pielęgniarki, a więc grupy zawodowe, które przeważnie jako pierwsze spieszą na ratunek drugiemu człowiekowi. Ale demon czegokolwiek w sposób bezkrytyczny żywi się tymi informacjami, on się nimi syci, by w końcu wyrzygać wręcz głoszony nienawistnie przekaz. A do tego, co jeszcze może bardziej wzbudzić demona czegokolwiek (zawiści), jak nie przekazywane informacje o krociowych zarobkach lekarzy, wzbogacających się na krzywdzie ludzkiej?
Jeszcze nie tak dawno słyszeliśmy hasło jednego z posłów (nieżyjącego już, dlatego nie wymieniam z imienia i nazwiska), tu. cyt. Pokaż lekarzu co masz w garażu, który następnie kazał …brać lekarzy w kamasze… Jakież to są pożywki dla demona czegokolwiek, aby spuścić kolejny hejt na lekarzy i całą służbę zdrowia. A jeżeli ten hejt padnie na podatny grunt demona czegokolwiek, choroby, także złości i frustracji, to staje się on nagle nie tylko sędzią w sprawie, ale i katem.
Ten felieton piszę będąc pod wrażeniem tragedii, która wydarzyła się w Krakowie 29 kwietnia roku pańskiego 2025, kiedy został zamordowany przez swojego pacjenta – lekarz. On nie poległ na służbie, nie walczył, został bowiem zaskoczony, nie mając w praktyce jakichkolwiek możliwości obrony. On został na tej służbie zamordowany, mówiąc wręcz wulgarnie – został zaszlachtowany. Zaś genezy tego wydarzenia dopatruję się m.in. właśnie w karmieniu demona czegokolwiek nierzadko nierzetelnymi informacjami i szczuciem nie tylko zresztą na lekarzy, ale na całą służbę zdrowia.
Ta zbrodnia w moim odczuciu wpisuje się w listę zbrodni opartych o hejt i bezsensowny sens poszukiwania wroga. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz – nasz Kolega – dr Tomasz Solecki – kto będzie następnym? Nie! Nie pozwólmy na to! A ze wszystkimi patologicznymi demonami – tymi faszyzującymi również – zacznijmy wreszcie walczyć i okażmy w tej walce naszą solidarność.
Jak wynika z niepotwierdzonych informacji (jedynie opartych na doniesieniach medialnych) podobno nasz Kolega zwracał się do organów ścigania o pomoc, albowiem już wcześniej był w różnych formach napastowany przez tegoż pacjenta, który w końcu dokonał zbrodni. Dlaczego więc skarga lekarza, przecież w końcu funkcjonariusza publicznego, odbiła się tak słabym, albo żadnym odzewem ze strony odpowiednich służb?
Na zakończenie, jako lekarzowi pokolenia, które przed otrzymaniem Dyplomu Lekarza jeszcze składało przysięgę Hipokratesa niech mi wolno stwierdzić, że żaden demon zła, żadne bezsensowne i nieracjonalne działania poparte wszechobecnym hejtem nie zniszczą naszego lekarskiego sensu bycia z chorym i bycia dla chorego.
Felieton ten napisany jest ku pamięci Naszego Kolegi – Lekarza którego poznałem dopiero po Jego śmierci – zamordowanego na służbie w trakcie wykonywania swoich obowiązków.
P.S. 1 maja media doniosły o pobiciu przez pacjenta pielęgniarki, będącej w trakcie dyżuru w szpitalu.
Popularne
Słuchaj rozmów w formie podcastu
